Czy każdy może założyć własne państwo? O tym mogliśmy poczytać sięgając po książkę Macieja Grzenkowicza pt. „Tycipaństwa. Księżniczki, bitcoiny i kraje wymyślone”, którą wybraliśmy jako lekturę, na październikowe spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki. To książka o osobach pozytywnie zakręconych, które nie boją się marzyć i wierzą w coś, co dla innych pozostaje dziwactwem. Przykład, w 1967 r. Roy Bates, emerytowany brytyjski oficer, zajął opuszczoną platformę przeciwlotniczą na wodach międzynarodowych, a następnie nazwał ją Sealandią i ogłosił się jej księciem. W 2013 r. pewna dziewczynka z Virginii, Emily, zapytała tatę, czy mogłaby zostać prawdziwą księżniczką. Pół roku później jej tata utworzył na pustyni Królestwo Północnego Sudanu, a swoją córkę uczynił księżniczką. Czy takie niby-państwa powstały w Polsce? Okazuje się, że tak. W 2016 r. Mieszko Makowski założył Królestwo Kabuto. Jego terytorium mieści się na działce pod Radomiem. Król Mieszko był rozczarowany Polską, więc stworzył państwo, w którym wartością nadrzędną jest absolutna wolność. To tylko przykłady kilku mikronacji – współczesnych tworów parapaństwowych – i ich pomysłodawców opisanych w tej niezwykłej książce. Czy Bohaterowie Macieja Grzenkowicza to zapaleńcy, idealiści, outsiderzy, którym obecna oferta państwowa nie odpowiada, dlatego tworzą swoje tyci państwa, a może w ten sposób spełniają swoje dziecięce marzenia o byciu księżniczką lub królem, może to forma żartu, sposób na spędzanie wolnego czasu… Niesamowicie przyjemna lektura na temat, którego większość z nas nie miała pojęcia.